Aktualności

3 września 2016

2016-09-03
Historia powstania szpitala

Jak to się stało, że dom partii przekształcony został w szpital - historia prawdziwa, opowiedziana przez Pana Janusza Mazurka

Opisze pokrótce jak to sie stalo, ze z planowanego domu partii (celowo z malej litery), powstal Szpital Ginekologiczno Polozniczy..
Bylo to poznym latem 1980 roku..
W styczniu 1981 mial urodzic sie moj synus.. W okropnych warunkach szpitala miejskiego, w ktorym co kilka miesiecy wybuchaly epidemie na oddziale noworodkow i niemowleta umieraly z niewiadomych powodow. Mielismy szczescie. Nasz syn wrocil do domu caly i zdrowy..
W tym samym czasie, w niezwyklym jak na owe czasy tempie, powstawal bydynek nowego domu partii. Nawet budowa byla wzorcowa. Obserwowalem ja czesto przechodzac lub przejezdzajac obok. Byl to czas kiedy pracowalem w Solidarnosci. Dlaczego partia ma miec nowy gmach, a dzieci maja umierac? Takie zadalem sobie i innym pytanie..
W redakcji Nowin Gliwickich dostalem egzemplarz artykulu sprzed miesiecy o epidemiach w szpitalu miejskim, a znajoma lekarka pracujaca w Szpitalu Miejskim dorzucila mi nieco statystyk. Napisalem petycje i z ta petycja jezdzilem po wszystkich zakladach pracy miasta proszac kolegow z Solidarnosci o zbieranie podpisow.. Nazbieralismy kilka grubych teczek.. Mysle ze bylo tych podpisow kilkanascie tysiecy. Teczki przekazalem podczas pertraktacji z komisja rzadowa, wicepremierowi Aleksandrowi Kopciowi. Obiecal, ze zalatwi... I dotrzymal slowa. Juz nastepnego ranka ukazal sie na pierwszej stronie Trybuny Robotniczej, artykul o dobrowolnym przekazaniu powstajacego domu partii na szpital, napisany oczywiscie w formie z ktorej wynikalo, ze jest to szczodrobliwy gest partii.. O petycji i tysiacach podpisow oraz o tym, ze byla ona czescia porozumienia podpisanego przez MKS Katowice z rzadem, nie wspomniano ani slowem.. Ale przeciez nie to bylo wazne..  Liczylo sie tylko, ze nie partia bedzie krolowala w gmachu, a nasze dzieci J..
Potem byly jeszcze rozgrywki partii z nami. Probowali twierdzic, ze adaptacja na szpital jest niemozliwa.... Ale byla..... I tego efektem jest piekny, chociaz juz tez nieco leciwy, Wasz szpital..
Zaplacilem m.in. za to, internowaniem 13.12.1981, ktore wyszlo mi wlasciwie na dobre, bo pozwolilo wyjechac z Polski..
Zycze sukcesow w pracy i co najmniej tyle zdrowych dzieciakow, ile bylo wtedy podpisow.. A potem nowego budynku J .

Janusz Mazurek, Costa de la Calma, Mallorca

« Powrót